niedziela, 26 lutego 2017

Kilka nowych odkryć - Tymienica!!!

Moi drodzy, mimo ciągłych dużych niewiadomych, wyjaśniło się parę spraw dotyczących rodziny Widerskich z Tymienicy.
Po pierwsze:
Kazimiera Jasik z domu Widerska wraz z mężem Stanisławem Jasikiem i dwójką dzieci, wrócili do Polski około 1920 roku. Zamieszkali oni w Zajączkowie, pow. Iłża, w miejscowości, gdzie urodził się Stanisław, kilka kilometrów od Tymienicy. Miejscowość ta należała rówznież do parafii Tymienica. Nie przeszukiwałam zbytnio aktów tej parafii po 1910 roku, ponieważ akta urodzin z późniejszych lat, nie są ogólno dostępne. Jednak jak się okazuje, czasem odpowiedzi na zadane pytania znajdują się tak blisko, że ciężko jest je wychwycić. Udało się to jednak! W 1920 roku w aktach dotyczących zaślubin w parafii Tymienica, znalazłam niemiecki akt ślubu Kazimiery i Stanisława Jasików. Przekazali go oni do kościoła w celu rejestracji, uznania ich ślubu w Polsce.
 W latach późniejszych nie wiem niestety ile jeszcze dzieci narodziło się u Jasików. Mając dostęp jedynie do aktów zgonu, ustaliłam, że w wieku zaledwie 3 miesięcy w 1928 roku zmarł ich synek Edward Jasik. Przyczyną śmierci była szkarlatyna.
Nie dotarłam jeszcze do żyjących członków tej rodziny, nie wiem nawet czy ktoś jeszcze zamieszkuje Zajączków lub jego okolice. Czuję jednak, że jestem już blisko i niedługo usłyszymy z bezpośredniego źródła historię tej rodziny.
Po drugie:
Pamiętacie informację o Stanisławie Widerskiej urodzonej w 1905 roku w Tymienicy, która według opowieści rodzinnych wyjechała za młodu do Ameryki? No cóż, okazało się, że wcale nie wyjechała ona z Tymienicy, zmarła natomiast 1 czerwca 1926 roku w Tymienicy, na suchoty.
Po trzecie:
Dzięki pomocy mojego szwagra Tomasza Gajowniczka, ustaliliśmy również gdzie zamieszkał Adam Widerski wraz ze swoją żoną Wiktorią z domu Pałka. I jak to często bywa, wcale nie trzeba było szukać tej rodziny zbyt daleko. Zamieszkali oni bowiem w Pcinie, parafia Ciepielów, również w bliskiej odległości od Tymienicy. Mieli oni pięcioro dzieci. Jednak troje z nich zmarło. Janina, pierwsze ich dziecko, przeżyła tylko jeden rok. Dwaj bracia, Jan i Stanisław zmarli w wieku młodzieńczym, Jan mając 18 lat, Stanisław 22 lata. Kolejna ich córka Stanisława urodzona w 1910 roku, dzięki dopiskowi przy jej akcie urodzenia, dowiedzieliśmy się, że zmarła w 2000 roku w Ranachowie "B" (również okoliczna miejscowość). Nie wiem jednak jakie miała nazwisko po mężu, więc również jak do tej pory nie odnalazłam jej potomków. Co do piątego z dzieci Adama i Wiktorii, Antoniego Widerskiego, wiem jedynie tyle, że urodził się on w 1912 roku w Pcinie.
Jest jednak i tu jeszcze jedno światełko w tunelu. Mianowicie na jednej z genealogicznych stron znalazłam drzewo rodzinne Czarneckich z Pcina. W tej rodzinie jest zapisane, że mężem jednej z Czarneckich był Bronisław Widerski- jestem pewna, że należy on do naszej rodziny, ponieważ w Pcinie, czy Tymienicy i okolicach, istniała jedynie jedna rodzina Widerskich- nasza! Napisałam do autorki owego drzewa, jednak jeszcze nie uzyskałam odpowiedzi, czy wskazówki na ten temat.

Jak widać dokolaliśmy kilka kroków naprzód w odszukaniu gałęzi Widerskich z Tymienicy. Teraz trzeba jedynie uzbroić się w cierpliwość, szukać i pytać. Jestem jednak pewna, że uda nam się ich wszystkich odnaleźć!!!

1920 Tymienica, rekord zaślubin Stanisława Jasika i Kazimiery z domu Widerska

1920 Tymienica, rekord zaślubin Stanisława Jasika i Kazimiery z domu Widerska, tylna część aktu z ręcznie pisaną notatką.

środa, 12 października 2016

Trzeci z braci odnaleziony!! Tadeusz, Antoni i Tomasz

 Pamiętamy Antoniego osiadłego w Tymienicy. Poznaliśmy również bardzo dobrze losy jego brata Tadeusza, osiadłego w Tomaszowie. Jednak nic nie wiedzieliśmy o trzecim z braci, Tomaszu.
 Mimo braku jakichkolwiek dokumentów wskazujących o jego ślubie, o tym czy założył rodzinę, ciągle miałam przeczucie, że gdzieś zapewne żyją jego potomkowie. W sumie jedynym dowodem na to, że osiągnął on wiek dojrzały, był akt chrztu Igncego, syna Tadeusza, gdzie jako ojciec chrzestny był zapisany właśnie Tomasz. A zatem w 1875 roku mieszkał jeszcze przy rodzinie, wraz z rodzicami. Później ślad po nim zaginął. Nie odnotowałam go ani w Tymienicy, a tym bardziej i w Tomaszowie. Wszystko wskazywało na to, że albo pozostał w Rzuchowie (nie odnalazłam późniejszych zapisów o jego istnieniu w Rzuchowie), albo wstąpił do wojska, nawet myślałam, że może został księdzem. To był dla mnie ciężki orzech do zgryzienia.
Ale jak zawsze przybyła mi z pomocą ciocia Wanda!! Już pewnie pisałam o tym wcześniej, ale naprawdę jest ona skarbnicą wiedzy o losach rodziny i teraz już wiem, że o jakiekolwiek informacje, należy najpierw ją o nie zapytać:)
 Tym razem opowiedziała mi historię, dość ciekawą. Otórz pewnego dnia, jej tata Władysław Widerski, jechał furmanką do młyna. Podobno w tych czasach na wozach widniały tablice z nazwiskiem właściciela. Tak, czy siak, dzięki właśnie takiej tablicy spotkał on po drodze innego Widerskiego. Po krótkiej rozmowie, ustalili, że są kuzynami. Tym drugim Widerskim był Józef Widerski ur. w 1914 roku, syn Stanisława Widerskiego, a wnuk Tomasza Widerskiego. Bingo!
 Od razu siadłam do szukania jakichkolwiek aktów związanych z Tomaszem, znałam już bowiem miejscowość, w której zamieszkał. Była to wieś Białków, powiat kolski.
 Odnalezienie jego akt ślubu z Teklą Banak, który w 100% zapewniał również, że jest to trzeci z braci Widerskich, Tomasz, syn Wawrzyńca i Bogumiły z domu Bielawska, nie zajęło mi zbyt wiele czasu. Miał on cztery córki ( Katarzyna ur.1880, Marianna ur. 1877, Marianna ur. 1882 i Józefa ur. 1884) oraz syna Stanisława. Jak to w tamtych czasach bywało, dość duża ilość osób wyjeżdżała za granicę do pracy. Stanisław też podjął taką decyzję i wyjechał do Niemiec. Tam, w Hamburgu w ożenił się z Elżbietą Wojtkowiak i miał również dwóch synów- Józefa ur. 1914 roku oraz Mieczysława ur. 1925 roku. Z historii, już opowiedzianej nam przez jednego z członków tej rodziny, podczas II Wojny Światowej, Mieczysław był umieszczony w obozie koncentracyjnym (nie wiem, którym) na terenie Niemiec. Ze względu na to, że urodził się w Niemczech i mówił prawdopodobnie lepiej po niemiecku niż po polsku, udało się jego rodzicom jakoś wydostać go z owego obozu. Zaraz po tym, cała rodzina powróciła do Polski. Tutaj Mieczysław wstąpił do wojska polskiego. Prawdopodobnie służył dobrze, ponieważ po wojnie dano mu możliwość wylosowania kraju, w którym będzie dane mu zamieszkać. Wylosował on Australię, jednak później, możliwe że przy grze w karty, zamienił się losem ze znajomym, i zamiast do Australii wyruszył do Ameryki. Znajdujemy go na liście pasażerów statku "General S D Sturgis" w 1951 roku. W Stanach ożenił się on z Louis Trepachko, zamieszkali razem w Villa Park, Chicago. Mieli oni jednego syna Mateusza ur. 1954 roku. Mieczysław zmarł w listopadzie 2000 roku, a dosłownie w rok i jeden dzień później zmarła również jego żona Louis. O ich synie Mateuszu nie wiemy zbyt wiele, prawdopodobnie nie założył on rodziny. Był on pilotem w US Air Force, brał udział w wojnie w Wietnamie, po której nie zdołał nigdy dojść do siebie. Zmarł w 2015 roku.
 Co do rodziny brata Mieczysława, Józefa, spotkanego przez Władysława Widerskiego w drodze do młyna, jego potomkowie nadal mieszkają w Białkowie, a jego cztery ciotki osiadły w okolicznych miejscowościach.
 Jest jeszcze wiele danych do uzupełnienia w tej rodzinie. Jednak najważniejsze już ustaliliśmy. Znaleźliśmy brakującą część rodzinnej zagadki i na nowo połączyliśmy ze sobą trzech braci, Tadeusza, Tomasza i Antoniego.


1875 BIAŁKÓW, ślub Tomasza Widerskiego i Tekli Banak, akt 9

Grób Mateusza Zbigniewa Widerskiego, National Cementary of Abraham Lincoln, Chicago

środa, 5 października 2016

Kolejne wieści - linia Widerskich z Tymienicy

 Kochani, długo czasu nic nie pisałam na blogu, jednak nie zaprzestałam poszukiwań rodziny. Nazbierało się dość wiele informacji, o których postaram się w kolejnych postach Was poinformować.
 Dziś zacznę od członków rodziny Widerskich-linia z Tymienicy. W tej rodzinie jest dość trudne ustalenie faktów, ewentualnych emigracji, ślubów, ze względu na brak osoby, która pamiętałaby historie rodzinne, opowieści rodziców czy dziadków.
 Linia ta wywodzi się od Antoniego Widerskiego, który osiadł w Tymienicy wraz ze swoją rodziną około 1878 roku. Miał on trzy żony i łącznie 12 dzieci, z których przeżyło 9 cioro ( Katarzyna, Ludwik, Adam, Ewa, Jan, Kazimiera, Stefania, Aleksander, Stanisława). Najstarsza córka Katarzyna Widerska urodziła się jeszcze w Rzuchowie w 1867 roku. W akcie chrztu znaleźliśmy zapis, że ojciec (Antoni Widerski) został powołany do wojska dwa miesiące wcześniej. Z tego zapisu zatem dowiedzieliśmy się, że służył w armii carskiej. W tamtych czasach chłopi byli powoływani do wojska na wiele lat, Antoni więc nie widział swojej córki co najmniej przez 9 lat. Próbowałam dowiedzieć się w Archiwum Państwowym w Moskwie o służbie jaką pełnił, gdzie stacjonował, niestety nie udało się odnaleźć jego akt.
 Historia Katarzyny nie zaczyna się zbyt dobrze (nie poznała swojego ojca), sytuacja się pogorsza trzy lata po jej urodzeniu, kiedy to zmarła jej matka Józefa Przybylska. W zasadzie dziewczynka pozostała sierotą przez 6 lat. Nie wiem kto ją wychowywał, czy zamieszkała z dziadkami, czy może z wujostwem. Wyrosła jednak i w 1889 roku wyszła za mąż za niejakiego Józefa Krzysztofiaka.  Jak zobaczymy, nie nacieszyła się ona życiem rodzinnym zbyt długo. W 1891 roku rodzi pierwszą córeczkę Franciszkę, która w dwa lata później niestety zmarła. Rok 1893 nie był też łaskawy i dla samej Katarzyny, zmarła ona ze względu na powikłania po porodowe, po urodzeniu kolejnej córeczki Teofili. Sama Teofila również znarła niebawem, a rok później dołączył do wszystkich Józef Krzysztofiak. Ogólnie początki całej osiadłej rodziny Widerskich w Tymienicy nie były łaskawe. Wiele dzieci zmarło. Największe straty poniosła rodzina Tadeusza Widerskiego- brata Antoniego, ktróta pochowała czworo dzieci.
 Jednak Katarzyna Widerska miała przyrodnie rodzeństwo. O niektórych z nich udało mi się co nieco dowiedzieć.
 Zaskakująca dla mnie była informacja od Pani Stanisławy Kitowskiej, która pamiętała jedynie, że jedna z rodzeństwa wyjechała za młodu do USA i była to Stanisława Widerska. Dziwna informacja, ponieważ jak dotąd nie wiedziałam nawet, że Antoni Widerski miał córkę Stanisławę. Szybko siadłam do przeszukiwania akt i rzeczywiście, odnalazłam jej akt urodzenia z 1905 roku. Teraz należało zająć się jej poszukiwaniami, przeszukaniem listy pasażerów na statkach do Ameryki. Nie było to łatwe, ponieważ nie znałam roku, w którym wyemigrowała. Jak do tej pory nie udało mi się odnaleźć jakiejkolwiek wzmianki o Stanisławie Widerskiej przybyłej do Stanów. Jednak poszukiwania te przyczyniły się do częściowego odkrycia losów innej z przyrodnich sióstr - Kazimiery Widerskiej, która urodziła się 27.12.1891 roku w Tymienicy. Była ona córką Antoniego Widerskiego i jego trzeciej żony Cyrilli Marciniak. Co jest zaskakujące, dowiedziałam się, że w latach 1915-1918 przebywała w Rostock w Niemczech. Pracowała tam na roli. W 1915 roku zaszła w ciążę ze Stanisławem Jasikiem, który również pochodził z regionu Iłża. Mimo, że nie posiadali ślubu, ochrzcili swoje dziecko w kościele katolickim w Rostocku. Była to córka, urodziła się 12.12.1915 roku i nadali jej imię Susanna Władysława Jasik. Niecały miesiąc później Kazimiera i Stanisław pobrali się w tym samym kościele. Kazimiera urodziła w Rostocku jeszcze jedno dziecko, synka Józefa Aleksandra w 1918 roku. W akcie jego chrztu istnieje kolejna zagadka. A mianowicie jako matkę chrzestną Józefa zapisano Katarzynę Widerską. Kim ona jest? Niestety nie wiem. Nie może być ona siostrą Kazimiery, ponieważ jak opisałam wyżej, jedyna odnotowana Katarzyna Widerska zmarła w 1893 roku. Nie znam jednak losów jeszcze pieciorga z rodzeństwa- Ludwika ur.1877, Adama ur. 1882 (tutaj wiem jedynie, że ożenił się w 1906 roku z Wiktorią Pałką), Ewy ur.1885, Stefanii ur.1894 i Stanisławy ur.1905 (ona prawdopodobnie wyjechała do USA). Oczywiście chodzą mi po głowie możliwe wyjaśnienia, że wspomniana Katarzyna Widerska jest na przykład córką Ludwika, lub drugą żoną Adama. Jednak ten fakt pozostaje jeszcze do ustalenia.
 Po 1918 roku, jednak ślad po rodzinie Jasików oraz Katarzynie Widerskiej w Rostocku się urwał. Nie jest mi wiadome czy pozostali w Niemczech, czy wyjechali na przykład do Francji, lub może za ocean. Przeszukując internet za wszelkimi informacjami, ciągle pamiętam i o nich, i mam nadzieję, że niedługo ich odnajdę.
 Kolejni bracia, a których mi wiadomo i udało się odnaleźć ich rodzinę to oczywiście Jan Widerski ur. 1889, którego potomkowie nadal żyją w Tymienicy oraz Aleksander Widerski ur.1904, którego potomkowie z kolei zamieszkują Częstochowę.
 Mam nadzieję, że pomału uda się nam złożyć wszelkie kawałki puzzli i odnajdziemy wszystkich członków linii Widerskich z Tymienicy.

1916 Rostock, ślub Stanisława Jasika i Kazimiery Widerskiej


1916 Rostock, ślub Stanisława Jasika i Kazimiery Widerskiej


1918 Rostock, ur. Jozef Aleksander Jasik, syn Stanisława Jasika i Kazimiery z domu Widerska

1918 Rostock ur. Jozef Aleksander Jasik, syn Stanisława Jasika i Kazimiery z domu Widerska


sobota, 2 stycznia 2016

Bolesław Widerski

Szczęśliwego Nowego Roku 2016!
Zastanawiałam się wiele nad dzisiejszym postem. Myślałam, by może zreasumować wszelkie genealogiczne działania, które miały miejsce w 2015 roku. Jednak doszłam do wniosku, że to raczej nie ma sensu, ze względu na to, że dopiero działamy od 10 miesięcy. A zatem wszelkie odkrycia rodzinne umieszczone na tym blogu i zebrane dzięki nieopisanej pomocy wujka Jarka Janowskiego oraz mojego taty Tadeusza Widerskiego, mówią same za siebie i pokazują jak owocny był dla nas miniony rok 2015.

Dziś zatem wolę przedstawić Wam kolejną, bardzo interesującą postać należącą do naszej rodziny. Jest nią Bolesław Widerski urodzony w 1901 roku w Rzuchowie, syn Wojciecha Widerskiego i Józefy z domu Lepczyńska. Bolesław nie założył rodziny, nie dożył sędziwego wieku, jednak śmiało mogę powiedzieć, że był on już od najmłodszych lat osobą o rewolucyjnych poglądach, chętny do walki o niepodległość. Jako chłopiec zamieszkał w Łodzi- nie wiem dlaczego, Wydaje się jednak, że miał on kontakt z zamieszkałą tam rodziną Janiaków oraz Libertów. Był on o 2 lata młodszy od swojego kuzyna Feliksa Liberta, którego historię już poznaliśmy. Losy Bolesława przypominają w wielkim stopniu losy Feliksa. Wydaje się, że chłopcy dobrze się poznali i prawdopodobnie jeden miał wpływ na drugiego. Co na to wskazuje? Jak pisałam w poście o Feliksie Libercie, był on piłsudczykiem, z tego co dowiedzieliśmy sie o życiu Bolesława w Łodzi, on również staną po stronie Piłsudskiego. Jako chłopiec roznosił on ulotki o treści walki o niepodległość. W tym czasie dość znana była w Łodzi PPS Frakcja Rewolucyjna (Centralny Komitet Robotniczy, po rozpadzie), do której przypuszczalnie należał i Bolesław Widerski. No a w późniejszym czasie wstąpił do 31 Pułku Strzelców Kaniowskich- do tego samego pułku, do którego należał również Feliks Libert. Zatem walczyli oni ramię w ramię.
 Poniżej najduje się krótki opis walk jakie stoczył pułk w latach 1919-1920.

(Jesienią 1919 r. pułk przeniesiono pod Wilno, gdzie przebywa do dnia 13
stycznia 1920 roku, następnie nad granicę z Litwą, do miejscowości Mejszagoła, gdzie do 14 marca pełnił służbę wzdłuż linii demarkacyjnej, która potem została granicą Państwa i jest nią do dnia dzisiejszego.
Od czerwca 1920 r. pułk bierze udział w walkach z Armią Czerwoną w

okolicach Mińska Mazowieckiego, opóźniając ofensywę Moskali. Walczy

pod Izabelinem, Kleszczelami, Łysowem. W dniach 7-11 lipca bierze  udział w krwawych walkach pod Smoleniczami, Zodzinem i Mińskiem, gdzie traci większą część III batalionu. Następnie od 12 do 16 lipca osłania odwrót 2 DP Legionów. 16 i 17 lipca odpiera czterokrotnie natarcie wojsk bolszewickich pod Baranowiczami. W dniach 23 - 24 lipca pod Izabelinem koło Wołkowyska rozbija całą brygadę wspartą artylerią, biorąc jeńców i zdobywając sprzęt. Od 31 lipca do 7 sierpnia broni linii Bugu na wschód od Siedlec pod Kazukami i Łysowem. W sierpniu 1920 r. walczy w bitwie warszawskiej. 18 sierpnia w brawurowym ataku odbija Wyszków nad Bugiem zdobywając sztandar sowieckiego 57 pułku, duże ilości taboru i ponad 400 jeńców. Następnie zostaje skierowany do Zamościa, gdzie 29-31 sierpnia broni skutecznie miasta oblężonego przez dwie dywizje słynnej I armii konnej Budionnego. W dniach 11-13 września pułk bierze udział w krwawym boju pod Sokalem. Po bitwie pod Sokalem w dniach 14-22 września posuwa się za cofającym się nieprzyjacielem przez Beresteczko do Dubna, a następnie do stacji kolejowej Hołoby, skąd w początkach października wyjeżdża do Brześcia nad Bugiem. W połowie kwietnia 1921 roku pułk przybywa do Łodzi, gdzie rozpoczyna pokojowy okres swojego istnienia. W trakcie działań wojennych 1919 - 20 poległo 120 żołnierzy i oficerów pułku. W walkach z Moskalami żołnierze 31 pp. zostali odznaczeni m.in. 55 krzyżami Virtuti Militari i 193 Krzyżami Walecznych. W dniu 27 II 1927 r. w Zgierzu gen. Lucjan Żeligowski wręczył pułkowi sztandar ufundowany przez społeczeństwo łódzkie. Na sztandarze wyhaftowano daty i miejsca głównych bojów, Krzyż Kaniowski i bliźniaczo podobny do sieradzkiego - herb Kujaw. Wzór odznaki pamiątkowej pułku zatwierdzono w Dzienniku Rozkazów Ministerstwa Spraw Wojskowych nr 25, pozycja 258 z 25 lipca 1925 roku a regulamin w Dzienniku nr 9, pozycja 81 z 18 marca 1929 roku.
W okresie międzywojennym pułk stacjonuje w Łodzi, a od 1935 r. zaczęto stopniowo przenosić go do nowo wybudowanych koszar w Sieradzu.)

Otrzymaliśmy zdjęcię Bolesława Widerskiego w mundurze właśnie 31 Pułku Strzelców Kaniowskich. Od razu napisałam do wujka Jarka Janowskiego o pomoc w ustaleniu szczegółów dotyczących tego munduru. Od razu otrzymałam fachową odpowiedź. Oto ona:

"Dzięki za przesłanie ciekawej zagadki z dziedziny umundurowania wojska polskiego.

Zdjęcie pochodzi najprawdopodobniej z okresu wojny z Bolszewikami 1919-1920.
Nasz Wojak odziany jest w mundur piechoty wzoru 1919, o czym świadczą galony (wężyk) szeregowego na kołnierzu kurtki i zastosowany system oznaczania stopnia wojskowego (szeregowy) oraz numeru pułku na naramienniku.
Sama kurtka nie jest przepisowa (górne kieszenie) i nosi znamiona przerobionej z kurtki z demobilu amerykańskiego (z I Wojny Światowej).
Ja również uważam, że na naramienniku ma numer 31, czyli 31-szy Pułk Piechoty Strzelców Kaniowskich. Pułk ten stacjonował w okresie międzywojennym w Zgierzu i Łodzi.
Odznaka na lewym rękawie świadczy o przynależności do kompanii CKM (ciężkie karabiny maszynowe) - odznaka wzór 1917.
Przy pasie bagnet austriacki wz. 1895 do karabinu Manlicher. Pochwa na zdjęciu jest bardzo jasna - czyżby był to niklowany bagnet w wersji oficerskiej?
Największą zagadką jest koalicyjka noszona do pasa głównego. Regulaminowo przysługiwała ona tylko oficerom, a czasem: chorążym, podchorążym i podoficerom. W moich zbiorach znalazłem tylko jedno zdjęcie, z tego samego okresu, przedstawiające szeregowego z koalicyjką. Oto możliwe wyjaśnienia tej zagadki: 
1/ Bolesław mógł być słuchaczem pułkowej szkoły podoficerskiej - stąd taki "fason".
Inne, bardziej prozaiczne.
2/ Kurtka (demobil USA) może nie mieć haków do pasa głównego i wówczas, dla utrzymania pasa - obciążonego bagnetem - we właściwej pozycji użyto koalicyjki. Wyjaśnienie to ma jeden feler - koalicyjka ma również wymiar symboliczny, związany z rangą. Trudno te dwie sprawy pogodzić. 
Spodnie żołnierskie regulaminowe z owijaczami płóciennymi do kolan. Na nogach trzewiki żołnierskie sznurowane, podeszwy skórzane podbite gwoździami. U naszego Wojaka, czuby dodatkowo wzmocnione blaszkami.

Reasumując:
Szeregowy 31-go Pułku Piechoty Strzelców Kaniowskich z kompanii CKM."


W sprawie koalicyjki napisałam również do Historycznego Stowarzyszenia Strzelców Kaniowskich. Odpisali mi oni, że możliwe jest, ze podczas robienia zdjęcia, sam fotograf zaproponował taki dodatek, by upiększyć zdjęcie. 
Ja jednak sądzę, że jeśli Bolesław znał się dobrze z Feliksem Libertem, który był słuchaczem szkoły podoficerskiej- mógł on pójść w jego ślady i również został słuchaczem w owej szkole. Stąd trafna byłaby pierwsza sugestia wujka Jarka dotycząca umundurowania.
Szeregowy Bolesław Widerski w mundurze 31 p. Strzelców Kaniowskich, zdjęcie zostało wykonane w latach 1919-1020, prawdopodobnie w Łodzi.Zdjęcie z kolekcji rodzinnej Pani Wandy Ostrowskiej.
Podczas walk, Bolesław zachorował na gruźlicę i to prawdopodobnie stało się przyczyną zaprzestania kariery wojskowej.
Wrócił on do domu, do Rzuchowa a następnie razem ze swoim bratem Ksawerym (lub troszkę później), wyjechał do Francji. Wówczas większość Polaków wyjeżdżała do Francji by pracować w kopalniach lub na roli. Obaj bracia podjęli pracę na roli. Jednak gruźlica dawała się we znaki, aż w końcu Bolesław przegrał z chorobą i zmarł. Nie znamy dokładnej daty jego śmierci, wiemy, że było to trochę przed 1928 rokiem. Został pochowany na cmentarzu w mieście Laon, gdzie dziś, jak napisał nam Zdzisław Widerski (siostrzeniec Bolesława, żyjący we Francji), nie ma tam śladu po jego grobie.

Bardzo serdecznie chcę podziękować Pani Wandzie Ostrowskiej, która opowiedziała nam o Bolesławie i jego rodzeństwie. Dzięki temu pomału nasza rodzina "nabiera rumieńców":)





niedziela, 6 grudnia 2015

Jest nas coraz więcej...

Nie wiem dlaczego do tej pory nie próbowaliśmy szukać śladów Widerskich w samym Rzuchowie. Sprawa niby prosta, ale podkusiła nas do tego dopiero informacja, którą znaleźliśmy przy akcie urodzenia Władysława Widerskiego, s. Wojciecha Widerskiego i Józefy Lepczyńskiej, mówiąca o tym, że zmarł on w Ladorudzu w 1985 roku (we wsi niedaleko Rzuchowa).
Pomysłem taty było, byśmy skontaktowali się z sołtysami owych wsi- może oni mogliby nam coś powiedzieć na temat Widerskich, może skierowali by nas do odpowiednich osób.
Choć nie udało nam się dodzwonić do sołtysów, uzyskaliśmy numer telefonu do niejakiego Tadeusza Fijałkowskiego. No i jak sądzicie? Co się okazało? Okazało się, że Tadeusz Fijałkowski jest prawnukiem Wojciecha Widerskiego.
Bardzo chętnie udzielił on nam pierwszych informacji na temat rodziny, jednak do głębszego zbadania tematu, odesłał nas do Pani Wandy Ostrowskiej. Pani Wanda jest córką wspomnianego wyżej Władysława Widerskiego, który chcąc-nie chcąc, skierował nas z powrotem do Rzuchowa.
Wiadomości, które nam przekazała są wręcz na wagę złota. Doprowadziły nas one do kolejnych członków rodziny, pomogły nam w rozwiązaniu kilku zagadek, no i oczywiście przyniosły  kilka nowych zagwostek  :)
Jeśli chodzi o członków rodziny, to muszę powiedzieć, że Widerscy zamieszkują również tereny Francji. Jak do tego doszło? Tutaj musimy zwrócić się ku Wojciechowi Widerskiemu. Ożenił się on z Józefą Lepczyńską. Pierwszymi aktami, jakie znalazłam na temat jego dzieci, był akt urodzenia jego syna Czesława Widerskiego w 1898 roku, który jednak zmarł 4 lata później. Drugim jego dzieckiem był Bolesław ur. w 1901 roku, później Stanisław w 1904 roku, który umiera krótko po narodzinach, następnie urodził się Władysław w 1906 roku (tata Pani Wandy, zmarł w Ladorudzu), po nim odnotowałam narodziny bliźniaków dwujajecznych w 1909 roku- obaj umarli, jeden podczas narodzin (nie zdołano nadać mu imienia), drugi w parę dni później (nadano mu imię Józef). To wszystko co udało mi się ustalić podczas przeszukiwania ksiąg parafialnych. Jednak do myślenia dał mi fakt, że nie mogłam znaleźć aktu ślubu Wojciecha i Józefy- czyżby nastąpiło to w innej parafii? Jak tak, to gdzie szukać?
 Pani Wanda potwierdziła nasze odnaleziska, ale powiedziała nam również, że najstarszym synem Wojciecha i Józefy był Ksawery Widerski, a najmłodszą z rodzeństwa była Cecylia.(nie odnotowałam ich przy moich poszukiwaniach).
Historia Ksawerego jest bardzo interesująca. Okazało się bowiem, że po I wojnie światowej w 1920 roku wyjechał do Francji, ściągnął tam również swojego brata Bolesława, który umarł we Francji w młodym wieku (27-28 lat) i nie zdołał założyć rodziny (poświęcę mu oddzielny wpis). Ksawery natomiast ożenił się i miał on syna Zdzisława. Z takimi informacjami siadłam przed komputerem i postanowiłam spróbować odnaleźć jego rodzinę. Okazało się, że we Francji nie ma zbyt wielu Widerskich:) Ponownie używając Facebooka, wysłałam do kilku z nich informacje, które posiadałam z prośbą o kontakt. Udało się! Po paru dniach odpowiedziała mi Lena Widerski, że Zdzisław Widerski jest jej dziadkiem. Dała mi adres mailowy do niego z zaznaczeniem, że mówi on po polsku. Ucieszyło mnie to bardzo. Nawiązałam z Panem Zdzisławem bardzo ciepły kontakt. Napisał mi troszkę więcej szczegółów na temat swojego taty Ksawerego i jego życiu we Francji (okazało się bowiem, ze bardzo pięknie pisze on po polsku). Myślę, że najlepiej poznamy Ksawerego dzięki jego synowi. Przytoczę zatem to co napisał mi w mailach Pan Zdzisław.
"... Na pierwszom waznosc prosze prepraszac moje polskie pisanie. Jest mi trudno sie wytlomaczyc. Duzo zapomnialem od czasu smierci rodzicow. Ale jeszcze mi sladni na razie czytanie.
...moj tata Ksawery urodzil sie w Klodawie 27 pazdziernika 1895 syn Adalbert i Josefa Lepczynska. (w ten sposób potwierdziła się moja teza, że ślub zawarł Wojciech w innej parafii, teraz wiem, że było to w Kłodawie). Mama urodzila sie w Boguchwalie (blisko Rzeszowa) 16 marca 1899 dziewczyna Michel Halek i Zosia Mazur...
...Wiec ojciec pszyjechal do Francij w roku 20 tem, a mama (Józefa Halek) w 22 drugiem. Jak pani pisala ozynily sie tutaj w roku 28 my 15 tego lipca w miejscu "Terny Sorny".
Boleslaw zmarl we Francij pszed wojna i byl pochowany w cmentarzy miasta "Laon" ale tam nie ma zadnego grubu...
... Musimy wrocic w latach kiedy rodzice pszyjechali do Francij na robote poniewasz po wojnie 14/18 miedzy Francuzy i Niemcy z powodu ze wielu mezczyzn zginelo. Mialy zamiar wrocic do domu jak nadeszla druga wojna w 39 roku i tak jusz potem sie pozostali. Dla tego powrotu tata wysylal do brata Wladka piniadze ktury zakupil dla tata dom, ziemie i lasek.
Rozmawiac o moim tate i na jego przyjezdziene do Francji to bylo tak ze niekture Polacy zostaly rozdane miedzy kopalnie i pracy rolnicze. Tata znalazl sie na roli i puzniej pszyjechali tam mama z bratem i rodzina w Terny Sorny gdzie sie spotkali i ozynily. Ale tatie sie nie podobala rolna praca. Po slubie razem z bratem mamy rodzina wyjechali do roboty w hucie do miasteczka Beautor gdzie tam byla ta fabryka (tam sie urodzilem). Tata pracowal jako laminator od marcca 1925 do lipca 1941.
W tem czasie byla wojna Niemcy jechali na Francje i zostal rozkaz do ewakuacji na zachod francuski. Kiedy tam pszyjechalismy Niemcy pszybyly za nami. Znalezlismy sie na drogach wszystkich lekow wojny. Po powrocie bylo niebezpiecznie mieszkac blisko tej huty gdzie tata robil. Byly cieszkie bombardowanie USA. Z tego powodu rodzice wyjechali i schronily sie na wsi.
Od tego czasu tata pracowal az do emerytury na roboty drogowe a mama troszke na roli. Tak jest to co moge powiedziec o taty pszeszlosci robotne."
Wydaje mi się, że jest to pięknie opowiedziana historia.
Pan Zdzisław w dniu dzisiejszym ma dwóch synów oraz pięcioro wnuków. Wszyscy mieszkają we Francji.


Franciszek i Jadwiga Hałek, brat i bratowa Józefy Widerskiej z domu Halek

Wojciech Widerski, ojciec Ksawerego Widerskiego, dziadek Zdzisława Widerski

Ksawery Widerski wraz z żoną Józefą z domu Halek. Zdjęcie zostało zrobione w latach 1928-1930

Zdzisław Widerski, syn Ksawerego Widerskiego i Józefy z domu Halek, Zdjęcie z I Komunii Świętej.

Zdzisław Widerski, syn Ksawerego i Józefy Widerskich wraz z żoną Etienne Widerski




piątek, 6 listopada 2015

Major dyplomowany Feliks Libert

 W ostatnich miesiącach starałam się dowiedzieć czegoś więcej o Feliksie Libercie (syn Walentego Liberta i Marianny Widerskiej). Próbowałam połączyć się na Facebooku z różnymi osobami o tym samym nazwisku. Libertów nie ma za dużo w Polsce, istnieje zatem uzasadniona nadzieja na odnalezienie żyjącej rodziny Feliksa lub jego rodzeństwa. Moje kontakty sięgnęły nawet Szwecji i Anglii. Jednak, jak do tej pory bez rezulatatu. Nie poddaję się jednak i szukam dalej:)
 Znacznie lepiej poszło mi poszukiwanie danych dotyczących samego Feliksa. Udało mi się znaleźć w internecie oraz za pomocą Stowarzyszenia Historycznego 31 Pułku Strzelców Kaniowskich ( do których w latach 1920-27, należał również Feliks) trzy jego zdjęcia. Wszystkie z czasów służby w Łodzi u Strzelców Kaniowskich.
 Wiadome jest również to, że Feliks Libert przebywał w Oflagu VII A Munrau. Odkryłam, że w Polsce istnieje Stowarzyszenie Upamiętniające Oficerów Oflagu VIIA. Napisałam list do Pani Heleny Dobranowicz, przewodniczącej Stowarzyszenia, która w zawrotnym tempie przesłała mi kilka danych dotyczących majora z okresu jenieckiego. Oto co napisała:

Szanowna Pani,

mjr. Feliks Libert
kierował w Oflagu Munrau Sekcją Historyczną, której celem było gromadzenie materiałów dotyczących działań jednostek wojskowych podczas kampanii wrześniowej. Przed wojną był pracownikiem Wojskowego Biura Historycznego.
Był przesłuchiwany przez obozową Abwerhe na temat opracowania Józefa Piłsudskiego "Rok 1920"
...nie miał łatwego życia w obozie. Dodatkowo cierpiał od "swoich", którzy byli sprzedawczykami i wasalami sowietów.
A oto informacje:
Mjr.dypl. Feliks Libert skierował skargę na ręce Głównego Męża Zaufania Obozu płk. Koryckiego na temat konfiskaty przez kpt.V.Oleschkę - z obozowej Abwehry wspomnień i pamiętników oficerów dotyczących walk w kampanii we wrześniu 1939 r. Major skarżył się także do płk. Koryckiego, że posądzano go o "utajone volksdeuchostwo". Na początku 1942 r. wszczęto przeciwko majorowi sprawę w Oficerkim Sądzie Honorowym z powodu obraźliwego wyrażania się o gen. Sikorkim, co spowodowało, że pewna grupa oficerów nie utrzymywała z nim stosunków towarzyskich.
Informacje o majorze znajdują się w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie, Kol. Feliks Libert, teczka 5, Sądy Honorowe. Załącznik do meldunków L.25/42 z 31 VII. 1942r.
Na polecenie Polskiej Misjii Wojskowej we Francji płk. Stanisław Habowski - oficer o poglądach lewicowych, opracował we wrześniu 1945 r. materiały personalne dotyczące generałów i ważniejszych oficerów, stosując kryteria: sanator, endek, wstecznik, o skłonnościach prawicowych, wróg ZSRR, zwolennik ekspansji na wschód i wojny z Rosją.
O majorze Feliksie Libercie napisał:
"Sanator i ozonowiec. Zapoczątkował w Munrau opracowanie historii kampanii 39 r., ale z punktu widzenia wybielania dowództw i sztabów. Pod płaszczykiem nie dawania materiału Niemcom, fałszował historię, by zrzucić odpowiedzialność za klęskę 39 r. z kliki sanacyjnej. Odpowiednią metodę działania posiadał pracując przed 39 r. w Biurze Historycznym."

 W poprzednim poście o Feliksie Libercie dołączyłam link do pośmiertnego artykułu o nim. Był on napisany w totalnie odmiennym charakterze. Feliks został w nim nazwany romantykiem, piłsudczykiem, walczącym za kraj od 16 roku życia.
 Tak jak sądzę, że mógł mieć zatarg jako piłsudczyk z oficerami wspierającymi gen. Sikorskiego, osobiście uważam, że nie był on pro niemiecki. Wskazuje na to chociażby jego życiorys. Jednak nazwisko Libert nie pomagało mu w zaprzestaniu posądzania go o volksdeuchostwo. W czasach przedwojennych miasto Łódź, zamieszkiwały co najmniej 2 rodziny Libertów (Liebertów), których członkowie byli Niemcami ( nawiązałam kontakt z potomkiem jednej z tych rodzin, który napisał mi, że jego przodkowie byli zamożnymi posiadaczami licznych fabryk. Musieli uciekać z miasta, ponieważ jego dziadek lub pradziadek Otto ożenił się z Polką, co wówczas nie było mile widziane). Z łatwością zatem nasz Feliks Libert mógł być powiązany przez innych oficerów w obozie z jedną z tych właśnie rodzin.
 Nasze drzewo genealogiczne wskazuje na to, że przodkowie Liberta od dawna mieszkali w Rzuchowie, zakładali tam rodziny oraz byli wyznania rzymsko-katolickiego a nie ewangelickiego (jak większość Niemców).

 Oczywiście wysłałam jeszcze kilka innych maili z zapytaniem o Feliksa Liberta - nawet do ITS Arolsen w Niemczech, którzy zajmują się między innymi odszukiwaniem rodzin jeńców wojennych. A zatem możliwe jest, że niebawem znów coś o nim napiszę:)




zbliżenie Feliksa Liberta ze zdjęcia wyżej


zbliżenie Feliksa Liberta ze zdjęcia wyżej

Feliks Libert podczas nadania sztandaru 31 Pułkowi Strzelców Kaniowskich w 1927 roku w Zgierzu. Tutaj jest moment przybijania gwoździ do sztandaru. Zdjęcie autorstwa Romana Wajnikonisa

"31 pSK swój przepisowy sztandar otrzymał 27 lutego 1927 roku w Zgierzu. Został on ufundowany ze składek zebranych przez mieszkańców wszystkich szesnastu gmin powiatu łódzkiego ziemskiego. Uroczystości związane z wręczeniem pułkowi nowego sztandaru rozpoczęły się 26 lutego wraz z przybyciem 31 pSK z Łodzi do Zgierza. Tu w godzinach wieczornych odbył się na rynku uroczysty apel wieczorny i capstrzyk poprzedzony przemarszem orkiestry pułkowej przy świetle pochodni głównymi ulicami miasta. Po apelu poległych dowódca pułku ppłk. Alfred Vogel odczytał okolicznościowy rozkaz, po czym żołnierze odmaszerowali do przygotowanych przez mieszkańców Zgierza kwater. Następnego dnia (27 lutego) odbyła się właściwa uroczystość wręczenia sztandaru. Przybyli na nią licznie dostojni goście, m.in. gen. broni Lucjan Żeligowski jako delegat ministra sprawa wojsowych, dowódca OK IV gen. dyw. Ignacy Halka-Ledóchowski, dowódca OK V gen. dyw. Stanisław Wróblewski, dowódca 10 DP gen. bryg. Stanisław Nałęcz Małachowski, wojewoda łódzki Władysław Jaszczołt oraz biskup łódzki Wincenty Tymieniecki, który po mszy świętej poświęcił nowy sztandar. Następnie rodzice chrzestni chorągwi (przedstawiciele władzy cywilnej) wręczyli ją gen. broni L. Żeligowskiemu, a ten z kolei przekazał ją dowódcy 31 pSK. Podpułkownik A. Vogel po ucałowaniu sztandaru złożył krótkie ślubowanie w imieniu wszystkich żołnierzy pułku, po czym zebrane pododdziały odśpiewały hymn państwowy. Następnie proboszcz 10 DP ksiądz Walery Olesiński wygłosił okolicznościowe kazanie, po którym nastąpiła przysięga pułku na nowy sztandar. Na zakończenie części oficjalnej odbyła się defilada 31 pSK, oddziałów PW oraz wszelkich stowarzyszeń i organizacji działających w Zgierzu. Po bankiecie wydanym w magistracie zgierskim uroczystości związane z owym wydarzeniem zakończone zostały balem wydanym tegoż dnia przez korpus oficerski pułku w łódzkim Hotelu "Grand" w Łodzi."

A oto jeszcze kilka innych zdjęć Pana Romana Wajnikonisa z owych dni:
matki chrzestne sztandaru
















środa, 14 października 2015

Sensacje XIX wieku...

No i tak moi Drodzy. Jak to w każdej szanującej się rodzinie bywa, zawsze musi być jakaś "czarna owca", która z lekka zakłóca sielankę:) W naszym przypadku ten zaszczytny tytuł przypadł, jak na razie, Franciszkowi Pawlakowi (syn Antoniego Pawlaka i Bogumiły Widerskiej ). Dlaczego? Udało nam się bowiem ustalić, że był on dwukrotnie skazany za kradzież. Na szczęście dla nas, Rosjanie prowadzili coroczny spis osądzonych. Dzięki temu znalazłam w jednym z takich zeszytów, zapis o drugim aresztowaniu naszego Pawlaczka.


W wolnym tłumaczeniu brzmi on tak: Pawlak Franciszek, syn Antoniego, pozbawiony praw, chrześcijanin ze wsi Ladorudź, gminy Chełmno, powiatu kolskiego /robotnik dniówkowy/, 28 lat, urodzony w tym że powiecie, we wsi Rzuchowo.
/Osądzony przez Sąd Warszawski (po raz drugi). Aresztowany na 3 lata 21.10.1878 roku.

Oczywiście owy zapis posiada gromadę artykułów, za które odpowiedział Franciszek. Przy pomocy przyjaciół, dotarliśmy do każdego z nich. Okazało się, że są to paragrafy dotyczące kradzieży mienia o wartości nie przekraczającej 300 rubli, o ponownym aresztowaniu oraz o wymiarze kar przewidzianych za to przestępstwo. 
Kradzież- nie brzmi to najlepiej. Jednak wiele osób, zainteresowanych genealogią, zapewniało mnie, że mogło tu chodzić o kradzież drewna z lasu, lub nielegalny połów ryb. Biorąc pod uwagę datę (koniec października), kiedy to nasz Franciszek Pawlak został przyłapany na gorącym uczynku, wówczas rzeczywiście wskazuje to na zimę i wielce prawdopodobną potrzebę ogrzania chałupy. 

Interesujące jest również, w jaki sposób dowiedziałam się o aresztowaniu. Otóż w 1880 roku, żona Franciszka- Antonina Pawlak z domu Siekierska, ochrzciła swoją córeczkę, Mariannę. Imienia ojca dziecka nie podała, jednak księdzu udało się ustalić, że mąż Antoniny od dwóch lat przebywa w areszcie. Dziewczynka po 6 tygodniach umiera. Została ona pochowana we wsi Grzegorzew. W sumie po raz pierwszy zostaje tam pochowany członek naszej rodziny. Czy Antonina Pawlak, starała się ukryć przed mężem fakt poczęcia dziecka? Tego nie wiem, każdy z nas może wyciągnąć z tej historii własne wnioski. Jednakże po odbyciu kary, dwa lata później w 1882 roku Franciszkowi Pawlakowi oraz Antoninie rodzi się jeszcze jedna córka, której na imię dają Marianna. W miesiąc po jej narodzinach Antonina Pawlak z domu Siekierska umiera.

Ot, takie są właśnie sensacje XIX wieku:)